wtorek, 7 grudnia 2010

Oznaki grążącego zawału serca

Zawał spaść może na człowieka niczym grom z jasnego nieba. Występują przy tym z minuty na minutę silne bóle (typowe dla angina pectoris), tak że zarówno sam dotknięty zawałem jak i osoby z bezpośredniego otoczenia są w stanie rozpoznać zagrożenie.
W innych przypadkach zawał serca nie objawia się tak dramatycz­nie, i często nie zostaje rozpoznany. Zarówno chorzy jak i bliscy często nie wiedzą w jaki sposób mają się zachować. Dlatego jest rzeczą wielkiej wagi by dokładnie opisać, w jaki sposób można rozpoznać zawał i co w takiej sytuacji należy czynić. Najczęstszym błędem chorych i ich bliskich jest granie na zwłokę. Jak fatalne skutki można w ten sposób osiągnąć ukazują poniższe, autentyczne przypadki: Pan W. ma 55 lat, jest człowiekiem interesu i dużo pali. Wie, że cierpi na zaburzenia gospodarki tłuszczowej. W nocy budzi się i narzeka na silne, nieprzyjemne uczucie ciasnoty w klatce pier­siowej, nie mogąc pozostać w łóżku wstaje i idzie do uchylonego okna by pooddychać świeżym powietrzem. Żona, pani W. usiłuje uspokoić swego męża. Udaje się jej namówić go by się na powrót położył, po czy zasypia. Rano pani W. budzi się obok martwego małżonka. Czterdziestoletni pan P., który przed pięcioma laty doznał niewiel­kiego zawału przedniej ściany serca przewraca się na korcie tenisowym. Czuje się słabo, jest mu zimno i odczuwa nieprzyjemny ucisk w klatce piersiowej. Prosi znajomego by odwiózł go do domu, gdzie kładzie się do łóżka, zakazując jednak żonie wzywania lekarza, ponieważ wierzy, że za chwilę będzie mu lepiej. Przy postępującym pogorszeniu się stanu pana P. żona wzywa w końcu pogotowie — mniej więcej po pięciu godzinach. Lekarz jest w stanie stwierdzić wyłącznie zgon. Pan E., 73-letni emeryt doznaje w nocy silnego bólu w klatce piersiowej, nie przechodzącego po upływie pół godziny. Mimo to pan E. nie chce nikomu przeszkadzać w nocy i czeka do rana. Rano dolegliwości prawie całkowicie ustępują, tak że pan E. rezygnuje z wizyty u lekarza. Jednak pod wieczór ból w klatce piersiowej powraca, a w nocy staje się tak silny, że pan E. alarmuje rodzinę, która w końcu wzywa lekarza. Pacjent trafia do kliniki — po 32 go­dzinach od pierwszych oznak zawału. Jakie wnioski można wyciągnąć z podanych przykładów? W przypadku pana W. żona postąpiła wprawdzie prawidłowo uspoka­jając go, zrobiła jednak błąd nie wzywając natychmiast lekarza. Przy znanych jej czynnikach ryzyka obarczających męża powinna pomyś­leć o możliwości zawału. Prawdopodobnie pacjent zmarł w wyniku ostrego zaburzenia rytmu serca — tzw. migotania komór — zja­wiska które można odwrócić pod warunkiem szybkiego dostarczenia pacjenta do szpitala. Szczególnie źle należy ocenić zachowanie się pana P., który w końcu miał już doświadczenia z zawałem. Wydaje się, że nie chciał po prostu uwierzyć, że doznaje drugiego zawału — stąd zwlekanie. Gdy człowiek nie dopuszcza do siebie takiej myśli, mimo wystąpienia sygnałów ostrzegawczych względnie już objawów zawału inicjatywę powinni przejąć bliscy i jak najszybciej wezwać lekarza. U pana E. nadmiar delikatności w stosunku do bliskich sprawił, że stracono dużo czasu. Pacjent pierwsze, najgroźniejsze godziny po zawale spędził bez opieki lekarskiej. Wprawdzie w tym przypadku wszystko skończyło się dobrze, tym niemniej nie zawsze los jest tak łaskawy. Największe zagrożenie ze strony zawału występuje więc w pierw­szych godzinach od jego wystąpienia. Jakie zagadnienia mogą przy tym mieć znaczenie, przeczytali Państwo w pierwszych rozdziałach książki. W tym miejscu wskażę więc tylko dwie najczęściej wy­stępujące komplikacje:




• ostre zaburzenia rytmu serca




• ostra niewydolność serca




Serce podczas pierwszych godzin po zawale jest szczególnie podatne na zaburzenia rytmu. Najgroźniejszym chyba zjawiskiem jest migotanie komór — serce uderza w tym czasie ponad 300 razy na minutę! Takie zaburzenie rytmu należy bardzo szybko usunąć, co odbywa się najczęściej poprzez defibrylację, czyli zastosowanie elektrycznego szoku. W sprzęt do defibrylacji wyposażone są reani­macyjne karetki ratunkowe. Jeśli migotania komór nie uda się przerwać, dochodzi do śmierci serca i zatrzymania się krążenia. Jednak lekarz nawet nie posiadający defibrylizatora może stosować zabiegi reanimujące — do czasu przyjazdu ,,R"-ki, lub dostarczenia pacjenta na ostry dyżur. W poszczególnych przypadkach nie da się jednak przewidzieć czy, w jakim zakresie i kiedy wystąpi owo zaburzenie rytmu, ze względu na to dotkniętemu zawałem trzeba zapewnić jak najszybszą pomoc medyczną. Zawał może wywołać również wydatne zwolnienie rytmu serca — czyli barykardię. O barykardii można mówić gdy puls spadnie poniżej 60 uderzeń na minutę, choć bardzo często zdarza się spadek poniżej 40 uderzeń, co w określonych okolicznościach może do­prowadzić do utraty przytomności. Krytyczną sytuację można opanować podając odpowiednie leki, lub stosując przez pewien czas sztuczny stymulator-rozrusznik serca. Zwykle sztuczna stymulacja potrzebna jest tylko przez kilka dni — w przeważającej większości przypadków serce regeneruje się i po kilku dniach podejmuje pracę w swym naturalnym rytmie. Ostra niewydolność serca pojawia się niekiedy we wczesnej fazie pozawałowej, choó znacznie częściej stanowi problem uwidacz­niający się w późniejszym czasie. Z reguły niewydolność nie jest problemem pierwszych godzin. W każdym przypadku najistotniejszą rzeczą jest szybka hos­pitalizacja, gdyż jedynie warunki kliniczne spełniają wszelkie wymo­gi szybkiego usunięcia zagrażających życiu komplikacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz